21 września 2013

Telefon

Siadłam przed komputerem, odpaliłam telefon voip i razem z M otworzyliśmy piwo. Pogadaliśmy tak od serca a teraz on świętuje z kolegami imieniny a ja...cóż pewno pogadam z nim jutro...znowu przez telefon ehhh... :-(

Tak myślę ile to minut, godzin, dni przegadaliśmy w swoim życiu przez telefon...chyba więcej niż w realu :-o
Najpierw przez stacjonarny on w domu rodzinnym, ja tu. Aby się połączyć to już był sukces!  To w czasach narzeczeńskich. Potem chwilę razem i znowu wyjazdy. Kupiliśmy alcatela, na dzisiejsze czasy straszna cegła :-D ale my cieszyliśmy się, że mamy ze sobą kontakt. Potem mąż nabył simensa uuuu to już był full wypas a ja kupiłam sobie kultową nokię 3310 , no teraz to już byliśmy cywilizowani ludzie ;-).
Potem było jeszcze kilka innych telefonów, ale teraz to już żaden szpan więc chwalić się nie będę

 

17 września 2013

Schizofrenia - choroba słomianych wdów

Był i pojechał. Właściwie jakby go nie było. Wczoraj umyłam szklankę, z której pił kawę, dziś wyprałam  skarpetki i podkoszulki, w których chodził w Polsce i już go nie ma. Znowu 3 miesiące czekania.

Tęsknię i czekam, źle mi, że go nie ma ale w czasie jak był były chwile kiedy myślałam - niech już jedzie zrobię sobie po swojemu, tak jak zwykle...Albo gdy mówił do dzieci, że teraz to on ich wychowa myślałam - kiedy! przez ten jeden tydzień?
To rodzaj schizofrenii charakterystycznej dla większości słomianych wdów, nauczyłyśmy radzić sobie na co dzień same i drażni nas jak ktoś się w to wtrąca...co najmniej jak upierdliwa teściowa ;-)

I znowu wróciła codzienność, czyli to, że jestem sama z dziećmi, obowiązkami, domem, załatwieniami. To jest moja codzienność choć powinno być...:-(


5 września 2013

Radość i łzy

Jutro mąż będzie już jechał...bardzo się cieszę ale...wiem, że każda chwila razem będzie nas przybliżać do rozstania. A to będzie bolało...