17 września 2013

Schizofrenia - choroba słomianych wdów

Był i pojechał. Właściwie jakby go nie było. Wczoraj umyłam szklankę, z której pił kawę, dziś wyprałam  skarpetki i podkoszulki, w których chodził w Polsce i już go nie ma. Znowu 3 miesiące czekania.

Tęsknię i czekam, źle mi, że go nie ma ale w czasie jak był były chwile kiedy myślałam - niech już jedzie zrobię sobie po swojemu, tak jak zwykle...Albo gdy mówił do dzieci, że teraz to on ich wychowa myślałam - kiedy! przez ten jeden tydzień?
To rodzaj schizofrenii charakterystycznej dla większości słomianych wdów, nauczyłyśmy radzić sobie na co dzień same i drażni nas jak ktoś się w to wtrąca...co najmniej jak upierdliwa teściowa ;-)

I znowu wróciła codzienność, czyli to, że jestem sama z dziećmi, obowiązkami, domem, załatwieniami. To jest moja codzienność choć powinno być...:-(


2 komentarze: